
Czasami człowiek puka się w głowę i zastanawia po co mu to było? Najpierw trzeba wstać o nieludzkiej porze (3.30 nad ranem) żeby na 5 rano dotrzeć do Łodzi na zbiórkę. Potem jedzie się busem przez pół Polski (gdzie też człowiek za bardzo się nie wyśpi), po czym trzeba wysiąść i ruszyć dalej na pieszo. Ten moment jest najgorszy, bo ostatnia rzecz na którą ma się wtedy ochotę, to właśnie wyjście z tego względnie ciepłego i suchego busa. A tutaj zimno, pada, wokół mgła, szaro i ponuro. Co chwila sobie powtarzasz "po cholerę mi to wszystko?" ale wysiadasz. Trzeba to trzeba. Sama tego chciałaś. Jednak po paru pierwszych krokach ten kryzys motywacji mija i jest już z górki... To znaczy pod górkę. Ruszamy z przełęczy Przegibek (Wilkowice koło Bielska-Białej) w piątek 1 kwietnia. Jest nas 11 osób drwali i jaskiniowc&